Perkusista, pedagog, prowadzi od lat klasę perkusji w Państwowym Zespole Szkół Muzycznych w Bydgoszczy. Absolwentami jego są m.in. Piotr Biskupski, Radosław Szarek czy Jacek Pelc. Niedawno uhonorowany Medalem Zasłużony Kulturze Srebrną Gloria Artis..
"Był taki moment, że pomyślałem, że może spróbowałbym i ruszył w świat sprawdzić jak to na tym zgniłym zachodzie jest? Pierwszy był cyrk, to jest szkoła życia. Perkusista w cyrku ma przechlapane, to taka niewdzięczna rola, trzeba wszystko co się dzieje na arenie podkreślić. Wtedy po półrocznym pobycie kupiłem sobie malucha – nowego."
W niedzielę, 28 grudnia 2016 – o godz.18.10
Jest Pan ojcem bydgoskiej rodziny, gniazda perkusyjnego. Srebrna Gloria Artis to miłe docenienie tego co Pan przez lata zrobił.
- Szczerze powiem, byłem bardzo zaskoczony, że ktoś to docenił. A czy gniazdo? - można tak powiedzieć. Kiedyś Jan Ptaszyn Wróblewski powiedział, że on by sobie tak życzył, żeby w Warszawie też powstała taka grupa "świrów", bo przecież inaczej ich nie można nazwać. Jeżeli mam grupę kandydatów na perkusistów, którzy przychodzą do szkoły w określonym celu, to moja rola polega na tym, żeby ich nie zepsuć i pomóc im spełniać marzenia. Teraz to się tak porobiło, że uczniowie nie wiedzą po co przychodzą do szkoły. Przeważnie jest tak, że to rodzice im kazali, a to olbrzymia różnica
To znaczy, że dziś już Pan nie ma takich zwariowanych uczniów?
- Nie mam. Mam jedną uczennicę, która jest taka zakręcona, ale jest to taka ostatnia Mohikanka. W tamtych czasach było siermiężnie, walczyliśmy, żeby zdobyć jakiekolwiek instrumenty. Dziś instrumentów jest w bród i to najwyższej klasy, tylko brakuje kogoś, kto by na nich zagrał.
A pamięta Pan od czego to się zaczęło?
- To się zaczęło od mojego pierwszego absolwenta. Ja wtedy uczyłem w Toruniu, zacząłem pracować w Filharmonii, to był 1971 rok. Pamiętam, że mój pierwszy uczeń nazywał się Domański, chyba Janusz. On marzył o tym, żeby być perkusistą jazzowym. Byłem przerażony, bo wówczas o jazzie nie miałem pojęcia, nie wiedziałem jak to ugryźć. Na szczęście miałem w Poznaniu profesora Jerzego Zgodzińskiego, który mi pomógł. Dostałem od niego materiały. Janusz zagrał dyplom, grał wtedy po raz pierwszy w historii szkoły dyplom na bębnach. Zdradziły go angielskie tytuły utworów, był wielki opór dyrekcji, ale wszystko skończyło się fajnie. Bardzo wiele ludzi przyszło na jego dyplom bo rozniosła się wieść, że to będzie jazz. Później jak zacząłem uczyć w Bydgoszczy to miałem bardzo zdolnych uczniów, może mniej pracowitych. Zauważyłem, że u młodych ludzi w wieku 15, 16 lat następuje taki przełom – oni nagle zaczynają wiedzieć czego chcą. Miałem też na początku takich uczniów, którzy wiedzieli, że chcą grać klasykę. W filharmonii graliśmy sporo z kolei utworów gdzie potrzeba było wielu perkusistów i nie było ich skąd wypożyczyć. Ja wówczas zrobiłem eksperyment, dyrektor Andrzej Szwalbe się na to zgodził, dyrektor Wit też, choć z małymi oporami, Zaprosiłem swoich uczniów do zagrania w Filharmonii. Z perspektywy lat mogę powiedzieć, że to był pomysł samobójcy. Na całe szczęście wszystko dobrze wyszło i potem to już była taka tradycja, że podczas niektórych koncertów dopraszaliśmy uczniów z mojej klasy.
Ale Pan nie tylko uczył i grał w filharmonii, grywał Pan również jazz za granicą.
- Był taki moment, że pomyślałem, że może spróbowałbym i ruszył w świat sprawdzić jak to na tym zgniłym zachodzie jest? Pierwszy był cyrk, to jest szkoła życia. Perkusista w cyrku ma przechlapane, to taka niewdzięczna rola, trzeba wszystko co się dzieje na arenie podkreślić. Wtedy po półrocznym pobycie kupiłem sobie malucha – nowego. Przestałem nawet na chwilę uczyć, ale wróciłem. To wszystko przez Łukasza (syna). Wróciłem i się zaczęło. To chyba był najpiękniejszy okres – miałem 14 "świrów" uczniów od czwartej klasy podstawówki, do klasy maturalnej. Najfajniej w klasie jest wtedy, kiedy ma się kogoś już grającego, taką lokomotywę i wszyscy do niego równają. Powstał wtedy zespół perkusyjny i była duża rywalizacja. Myśmy szli jak burza. Moi uczniowie zaczęli grać w profesjonalnych zespołach.
Czy Pana młodszy syn Łukasz był skazany na to, żeby być perkusistą?
- W naszym domu zawsze była muzyka. Moja żona jest pianistką, starszy syn Marcin gra na klarnecie i jak wyjeżdżaliśmy na konkursy czy festiwale to braliśmy dzieci z sobą. W 1978 roku wyjechaliśmy na festiwal muzykującej młodzieży w Kielcach, tam mieliśmy mnóstwo koncertów. Na jednym z koncertów widzę, że w pewnym momencie na scenę wychodzi Łukasz – miał wtedy 3 lata – ma w rękach marakasy, kłania się i zaczyna grać. W time wszystko się zgadzało. Po koncercie jakaś pani redaktor z kieleckiej gazety zapytała go - kim będzie jak dorośnie. On zdziwiony, że Pani nie wie odpowiedział "no jak to – będę bębniarzem". Do dziś mamy tę gazetę.
Zobacz także
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »
Dyrygent, który od blisko 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, regularnie dyryguje w Polsce i Europie. „...wchodziłem w życie dorosłych, gdzie nagle… Czytaj dalej »
Perkusista, bandleader, właściciel Klubu „Eljazz”, od niedawna przewodniczący zarządu Związku Artystów Wykonawców STOART. „...Ojciec chciał, będąc… Czytaj dalej »
Muzyk jazzowy, pianista i pedagog, torunianin często przelotem w Bydgoszczy. Studiował ekonomię, zanim poświęcił się muzyce grał również w szachy. Od… Czytaj dalej »
Reżyser spektakli muzycznych, na stałe związany z Teatrem Roma, od kilkunastu lat reżyseruje koncerty sylwestrowo-noworoczne w bydgoskiej Operze Nova. „...są… Czytaj dalej »
To już ostatnie 2023 roku „Zwierzenia przy muzyce”... ...a w audycji zagoszczą fragmenty najciekawszych spotkań. Pojawią się: Adam Sztaba, Dariusz… Czytaj dalej »
Kabaret oT.To pojawił się z winylową świąteczną płytą. „...dla nas to słowo kabaret w nazwie jest takim wytrychem do tego, żeby móc grać wszystkie… Czytaj dalej »
Śpiewaczka – sopran, która niedawno obchodziła 30-lecie pracy artystycznej. „...Śpiew był zawsze gdzieś w moim sercu. Śpiewałam już jako dziecko… Czytaj dalej »