SN: sąd w Gdańsku ma osądzić aferę Amber Gold

2015-08-14, 15:50  Polska Agencja Prasowa

Sąd Okręgowy w Gdańsku osądzi aferę Amber Gold. W piątek Sąd Najwyższy odmówił przeniesienia procesu do innego sądu, o co wnosił gdański sąd. Według SN powodem przeniesienia nie może być krytyka wobec gdańskiego sądu jako rzekomo nierzetelnego.

W lipcu Sąd Okręgowy w Gdańsku - do którego w czerwcu br. z łódzkiej prokuratury trafił akt oskarżenia szefa Amber Gold Marcina P. i jego żony - wystąpił do SN o przekazanie sprawy innemu sądowi okręgowemu. Art. 37 Kodeksu postępowania karnego pozwala SN przekazać daną sprawę do rozpoznania innemu sądowi - "jeżeli wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości".

SO powołał się na sytuację z 2012 r. związaną z aferą Amber Gold, gdy do ówczesnego prezesa SO Ryszarda Milewskiego zadzwoniła osobą podająca się za pracownika kancelarii premiera. W rozmowie tej Milewski informował o możliwych terminach posiedzenia dotyczącego zażalenia na areszt Marcina P.; był też gotów umawiać się na spotkanie z premierem. Po nagłośnieniu sprawy Milewski stracił stanowisko i został ukarany przeniesieniem do sądu poza Gdańskiem. Sprawa była szeroko komentowana przez media i polityków; formułowano daleko idące zarzuty wobec gdańskiego sądu.

"Powyższa sytuacja natychmiast znalazła silny oddźwięk społeczny, sprowadzający się do wspólnego stwierdzenia, +iż całe gdańskie środowisko prawnicze nie zasługuje na miano rzetelnego, stanowiąc sitwę+ (...) W ocenie SO, sytuacja związana z przedmiotową sprawą niestety nie uległa zmianie, pomimo upływu czasu" - pisał SO do SN. Dodano, że "bezsprzecznie zaistniała sytuacja, w której istnieje przekonanie, chociażby mniejszej części społeczeństwa, o braku warunków do rozpoznania tej sprawy przez sąd właściwy w sposób rzetelny i obiektywny, zaś dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga wyeliminowania takiej sytuacji, nawet jeżeli takie przekonanie (w istocie krzywdzące dla sędziów orzekających w okręgu gdańskim) opiera się na mylnych przesłankach".

SO wskazał ponadto, że przekazaniu sprawy nie stoją na przeszkodzie względy ekonomiki procesowej (miejsca zamieszkanie świadków na terenie całej Polski); zwrócił też uwagę na konieczność dojazdu do Gdańska prokuratora z okręgu łódzkiego. Wniosek SO poparł Marcin P. w piśmie do SN.

SN uznał, że stosowanie art. 37 Kpk winno być ograniczone do sytuacji, gdy cały sąd jest niewłaściwy do orzekania albo gdy zachodzą uzasadnione obawy o bezstronne rozpoznanie sprawy. W niniejszej sprawie nie ma miejsca żadna z wymienionych sytuacji - uznano. "W szczególności za okoliczność taką nie może zostać uznane wyjątkowe zainteresowanie sprawą ze strony opinii publicznej i mediów, jako zjawiska obecnie powszechnego w praktyce wymiaru sprawiedliwości. Dla krytycznych pod adresem jego organów opinii przeciwwagę musi stanowić sprawność postępowania i rzetelność orzekania, nie zaś przekazywanie między sądami spraw będących przedmiotem publicznej dyskusji" - napisano w uzasadnieniu decyzji, podjętej przez sędziego SN Tomasza Artymiuka.

Przyznał on, że na etapie śledztwa doszło do "bezprecedensowego zdarzenia" z udziałem b. prezesa SO, ale spotkało się to z natychmiastową reakcją sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego, a efektem wszczętego przeciw sędziemu postępowania dyscyplinarnego było orzeczenie kary. "Zasadnie kierowane pod adresem b. prezesa zarzuty natury personalnej nie pozwalają jednak na uogólnione stwierdzenie o braku właściwych warunków do bezstronnego rozpoznania sprawy w sądzie, w którym sędzia ten kiedyś orzekał" - uznał SN. SN przypomniał, że prezes sądu wykonuje jedynie obowiązki co do nadzoru administracyjnego i nie może ingerować w sferę niezawisłości sędziowskiej.

Zarazem SN przyznał, że ma zrozumienie dla wystąpienia SO, bo "fakty zawarte w publikacjach, w tym internetowych, mogą uzasadniać poczucie dyskomfortu sędziów", co nie oznacza jednak trafności argumentacji. "Należy więc w sposób kategoryczny podkreślić, że hipotetyczna obawa przed przyszłymi niekorzystnymi społecznymi opiniami, nie mająca żadnych realnych podstaw, nie powinna uzasadniać uchylania się przez sąd właściwy od rozpoznania sprawy" - brzmi uzasadnienie.

Według SN w każdym środowisku funkcjonuje wiele osób przekonanych o kierowaniu się przez sędziów względami pozamerytorycznymi, o braku ich dobrej woli, kompetencji lub obiektywizmu. "Jest to zrozumiałe, skoro codziennie, z ogromnej liczby osób mających kontakt z wymiarem sprawiedliwości, znaczny odsetek tych osób dotykają wydane prawidłowo i zgodnie z obowiązującym prawem, ale niekorzystne dla tych osób i nie akceptowane przez nich, decyzje sądów" - głosi uzasadnienie SN. Dodano w nim: "Doświadczenie orzecznicze dowodzi, że zarówno te osoby, jak i osoby z ich środowisk są bardziej skłonne do interpretowania takich decyzji jako efektu niesprawiedliwej, niesłusznej, błędnej, niekompetentnej, podyktowanej złą wolą czy nawet osobistą korzyścią sędziego, niż jako wyniku zgodnej z prawem oceny sytuacji procesowej, stanowiącej przedmiot rozpoznania w konkretnym postępowaniu sądowym".

Zdaniem SN "unikanie rozpoznania sprawy pod presją przewidywanego negatywnego odbioru przez pewną grupę osób nie będzie służyło dobru wymiaru sprawiedliwości". "Autorytet sądu buduje natomiast sprawne, bez zbędnej zwłoki, przeprowadzenie każdego postępowania i podjęcie, na podstawie wnikliwej i bezstronnej oceny wszystkich dowodów, merytorycznie słusznej decyzji" - podkreślił SN.

"Autorytet i powaga wymiaru sprawiedliwości wymaga, aby sądy nie ulegały presji stron procesowych i opinii publicznej ani nie popadały w zwątpienie co do własnych kompetencji w zakresie prowadzenia rzetelnego procesu. Tylko racjonalna nieustępliwość w tym względzie sprzyja kształtowaniu się pozytywnego wizerunku organów trzeciej władzy, minimalizując tym samym wątpliwości co do obiektywizmu i niezawisłości w rozpoznawaniu spraw" - czytamy w uzasadnieniu SN.

Według SN żadnego znaczenia dla sprawy nie ma ani konieczność dojazdów prokuratora na rozprawy do Gdańska, ani też poparcie oskarżonego dla wniosku SO.

Akt oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Łodzi skierowała 25 czerwca. Marcin P. i jego żona Katarzyna P. oskarżeni zostali m.in. o oszustwo znacznej wartości, pranie brudnych pieniędzy i działalność parabankową. Według prokuratury oszukali oni w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Oskarżeni są w areszcie. Grożą im do 15 lat więzienia. W śledztwie, które łódzka prokuratura przejęła w 2012 r. od gdańskiej, przesłuchano prawie 20 tys. świadków, akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów.(PAP)

Biznes

Szef ZBP apeluje do polityków o odpowiedzialność ws. kredytów walutowych

2015-08-18, 10:25

Pociąg cargo z polską żywnością wyruszy z Łodzi do Chin

2015-08-17, 16:01

Od września mikroprzedsiębiorcom mogą pomagać asystenci podatnika

2015-08-17, 14:09

Sawicki o suszy: pomoc dla rolników bardziej socjalna, nie odszkodowawcza

2015-08-17, 12:04

Zdaniem Andrzeja Dudy, banki powinny być odpowiedzialne za kredyty we frankach

2015-08-17, 12:03

Kopacz o suszy: pomoc nie tylko dla rolników, ale też hodowców bydła

2015-08-17, 10:12

Przyjmowanie uchodźców może mieć pozytywny wpływ na gospodarkę

2015-08-17, 09:35

Administracje Torunia i Grudziądza najtańsze w Polsce wg pisma Wspólnota

2015-08-15, 10:19

Piechociński ws. produkcji Fiata Pandy - z włoskim partnerem jesteśmy w kontakcie

2015-08-14, 17:09
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę